Ciąg dalszy wstępu....
I kolejny dzień. W sumie dzień jak dzień.... Zacznijmy jednak od poczatku. 5lat temu było bosko.... Hmm... Chyba jak w każdym związku na początku. Ale cóż, chyba wszystko kiedyś mija i czy to jest po roku czy po 10 latach to nie ma znaczenia. Zaczyna się zauroczeniem, staraniem się o tą drugą osobę, pamiętasz każda chwilę, każdy uśmiech czy jeszcze co tam każdy pamięta:) ale z czasem przechodzisz w rutynę i szukasz wybawienia. Mój mężczyzna (o ile można kogoś tak nazwać kto potrafi przespać cały dzień) chyba doszedl do wniosku że dobra rozrywka będzie swing... Tak dobrze czytacie. Pomysł był ok bo obydwoje na dany moment się bardzo kochaliśmy i byliśmy otwarci. Gorzej jak jednak coś się chce spróbować a nie zgadza się z tą druga osoba... No cóż 3 lata mi to już bokiem wychodzi.... Jak by ktoś chciał widzieć więcej proszę dajcie znać bo nie chce mi się nawet przypominać faceta który był chyba czterokrotnie cięższy niż ja( a uwierzcie że ważę niewiele ponad 50kg) i uwazal że jest bosssski.... Ooo fuuuuu.... Przypomniałam sobie i kończę na dziś bo chyba zbiera mi się na wymioty po tych wspomnieniach.... Bleeeeeeee!!!!!